Wszyscy znamy opisy domów, w których dzieciom przedstawia się nadmierne oczekiwania. Albo na odwrót. Nikt się nimi nie interesuje. Takie miejsca zostawiają w dzieciach pustkę emocjonalną, którą te chcą szybko czymś wypełnić. Jak powszechny musi być problem z ową pustką, wskazuje skala zachowań ryzykownych młodzieży. Oto znamienny przykład…
fot.: Anastasia Sklyar, źródło: www.unsplash.com
Fora internetowe aż huczą od następujących zapytań: „jak sprawdzić, czy dziecko bierze narkotyki?”, „jak poznać, że dziecko bierze narkotyki?”, „alkohol u młodzieży”. Dużo mniej jest zapytań: „jak odnowić więź z nastolatkiem?”, „jak wspierać nastolatka?”, „co kryje się za narkotykami u młodzieży?” I nie jest to dziwne.
Zwykle zaalarmowani przez nietypowe zachowanie nastolatka czy podejrzane substancje w jego otoczeniu, my, rodzice i opiekunowie skupiamy się na potrzebie natychmiastowej pomocy: rach-ciach, odciąć dziecko od problemu od razu i skończyć z dalszą destrukcją. I najlepiej zapomnieć. „Przecież zakończyliśmy problem”.
Komu łatwiej się uzależnić?
Jeśli dziecko jest w harmonii z sobą i ze światem, próba z narkotykami kończy się najczęściej łagodnie. Jest incydentem. Jeśli nie, musimy spojrzeć uważniej na opiekunów tego dziecka, czyli siebie. Bo problem zaczyna się od nas. To my, dorośli, stworzyliśmy im ten świat.
Przełknięcie tej wiadomości nie jest miłe, ale jest konieczne, aby pójść dalej. I choć wpływ na liczbę zachowań ryzykownych u nastolatków mają jeszcze pozostałe części ich świata – grupy rówieśnicze, także te w sieci, oraz szkoła, to jednak dom jest tu najważniejszy. Zachwianie poczucia wartości dziecka w jednym miejscu od razu przenosi się na inne.
Co zatem możemy zrobić?
Przychodzi mi do głowy postać siłacza, który zmienia bieg rzeki, “zawraca kijem Wisłę”, czyli staje przeciwko spuściźnie pokoleń. Bo to już powszechna wiedza psychologiczna o przenoszeniu traum i sposobach radzenia sobie z nimi. Jeśli sami mieliśmy zachwiane poczucie wartości, takie samo damy dzieciom. A one będą myśleć, jak to poczucie wartości u siebie podnieść, często – używkami…
No chyba, że sami wcześniej podejmiemy pracę przeciwko temu “dziedzictwu”. Damy dziecku mniej lęku, a więcej miłości, która je wzmocni. Praca rodziców i opiekunów – głównie nad sobą – z początku przyniesie wysiłek, potem zaś uświadomi wolność, a wraz z nią możliwość wyboru i rezygnacji z tego co destrukcyjne, także z uzależnień.
Nastolatek sięga po narkotyki:
- Często z ciekawości, ale braki emocjonalne prowadzą do uzależnień.
- Gdy sytuacja w domu, wśród rówieśników i w szkole – wymaga rozładowania napięcia.
- Gdy – według siebie – chce wybrać mniej destrukcyjny sposób radzenia sobie z problemami.
Gdzie zaczyna się profilaktyka uzależnień?
W domu. Wszyscy przecież znamy opisy domów, w których dzieciom przedstawia się nadmierne oczekiwania. Albo na odwrót. Zupełnie się nimi nie interesuje. Taki dom zostawia pustkę emocjonalną, którą dziecko pragnie wypełnić. Jak powszechny musi być problem z ową pustką, wskazuje skala zachowań ryzykownych związanych z uzależnieniami. Nie tylko od narkotyków.
Oto znamienny przykład. W podcaście „Głos Kongresu Obywatelskiego” Jacek Dukaj, pisarz i obserwator trendów we współczesnym świecie opowiada o epidemii opiatów w USA jako rozwiązaniu niemal systemowym w społeczeństwie, które nie proponuje pozytywnych celów. Jak pokazuje historia z USA, świetnie opisana zresztą w książce “Dreamland. Opiatowa epidemia w USA” Sama Quinonesa – najpierw jest pustka, potem lekomania, wzmacniana przez zachłanną politykę sprzedających leki, a gdy leki się skończą – przychodzi podziemie narkotykowe. I dotyczy to ogromnej części populacji.
Wracając po takim makro spojrzeniu na rodzimy grunt, trudno powiedzieć, że winne jest otoczenie, szkoła, czy “źli” koledzy. To musi zaczynać się wcześniej. Nie ma rodzin idealnych, ale tam, gdzie jest przestrzeń na otwartą rozmowę, pojawia się odporność na uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Psychologowie nazywają to rezyliencją.
Z odpornością wyniesioną z domu, reakcje na przemocowe namowy ze strony swoich kolegów i koleżanek: „ściągnij bucha!”, “z nami się nie napijesz?”, “dajesz!” – będą mocniejsze. Mądry nauczyciel czy wychowawca, który zwróci uwagę na niepokojące zachowanie młodzieży, tylko wzmocni umiejętność asertywnej odmowy. Na ogół bywa jednak inaczej. Szkoła, ze względu na ilość wymagań i rozdział życia oficjalnego od nieoficjalnego, działa odwrotnie. To dlatego „narkomania w szkole” też jest często wyszukiwanym hasłem przez zatrwożonych rodziców.
Jak zacząć rozmowę z nastolatkiem o narkotykach?
Robert Rejniak, ekspert EduAkcji i terapeuta uzależnień – w załączonym podcaście – wypowiada zaskakującą myśl. Mówi, że gdy przychodzą do niego młodzi ludzie tak samotni i pozbawieni wsparcia, wcale się nie dziwi, że w tym momencie wybierają marihuanę, alkohol czy inne środki odurzające.
Terapeuta zaczyna od empatii i próby zrozumienia już na początku, przy pierwszym sygnale, że dzieje się coś, co wymaga rozpoczęcia prawdziwej rozmowy. Prawdziwej, czyli takiej, która znosi samotność.
Zainspirowany podcastem, do którego oglądania gorąco zachęca, napisał:
Wojciech Albiński, redaktor bloga EduAkcji
Podziel się ze znajomymi