Nastolatek wstaje o godzinie szóstej, siódmej – czyli o swojej… trzeciej, czwartej, by zdążyć do szkoły na ósmą – czyli na swoją piątą nad ranem. A tu rzeczywistość skrzeczy! Matka chciałaby pogadać, w szkole zaczynamy od matematyki. Dramat nabiera tempa. Aby podnieść do życia tych leniuchów, trzeba ich jakoś zestresować…
fot.: Kinga Cichewicz , źródło: www.unsplash.com
Po kolejnym odcinku podcastu EduAkcji, którego gościem jest prof. Marek Kaczmarzyk, neurobiolog i neurodydaktyk, mam poczucie, jakbym odkrył światowy spisek. Ni mniej, ni więcej. Dopiero chwila zastanowienia pozwala ochłonąć i zrozumieć, że to nie spisek, ale – z braku lepszych słów – bezwładność świata społecznego. To przez nią nowe fakty i odkrycia – jak chociażby świadomość, że nastolatki mają inny rytm dobowy – czekają na uwzględnienie w życiu społecznym przez pokolenia. I kosztem pokoleń. W tym przypadku nastolatków.
Sen nastolatka czyli dramat rodzinny
Popatrzcie na to: z jakichś niewiadomych przyczyn ze snem nastolatka jest tak, że przychodzi statystycznie o trzy godziny później (naukowcy podejrzewają, że chodzi tu o wymuszenie rozdziału pokoleniowego i budowanie niezależności nastolatków). Ma to swoje zabawne z pozoru konsekwencje. Z pozoru, bo jeśli spojrzeć na ukryty w tym zjawisku problem, widać… jeśli nie spisek (uśmiecham się), to dramat.
Profesor Marek Kaczmarzyk przedstawiający sprawę w naszym podcaście zaczyna od komedii pomyłek. Oto mamy nastolatka – z natury sowę – który siedzi do późna w nocy, do momentu, aż nie ukoi go wydzielana z szyszynki melatonina, co statystycznie następuje w okolicach godz. 2.00-3.00 w nocy. I tego samego nastolatka budzą o siódmej rano, gdy u dorosłych po melatoninie już ani śladu. I tu uwaga: na zegarze wewnętrznym nastolatka jest trzecia.
– Która godzina?
– Trzecia w nocy.
– To czemu nie śpisz?
– Bo mnie obudzili.
Przesunięcie rytmu dobowego nastolatka. Czy ta wiedza nam coś dała?
I tu się zaczyna dramat. Profesor Marek Kaczmarzyk mówi o zadziwiającym fakcie. Przesunięcia w rytmie dobowym nastolatków i dorosłych jest tematem znanym ludzkości od lat 70. XX wieku. Wiadomo: jest okres retencji tej wiedzy, badania musiały się potwierdzić, adaptacja ustaleń nauki do życia to dziesiątki lat, ale…
Ale do tej pory nie zrobiono z tą wiedzą nic. Nastolatek wstaje o tej naszej szóstej, siódmej, by (jak dobrze pójdzie) zdążyć do szkoły na ósmą – czyli o swojej… trzeciej, czwartej nad ranem! A tu rzeczywistość skrzeczy! Matka chciałaby pogadać, w szkole zaczynamy od matematyki… Dorośli są wyspani!
Dramat nabiera tempa. Aby podnieść do życia tych leniuchów, trzeba ich jakoś zestresować, to oczywiste. A zatem – może kartkóweczka z rana, może podniesiony głos na pobudzenie? Jak się chłopak, dziewczyna zbierze do kupy, to coś z niego będzie. I co jest?
Do niewyspania dochodzi stres
Po takim stresie oddziaływanie melatoniny jest wyhamowane natychmiast, ale hamuje też niestety ciekawość świata, ponieważ wraz ze stresem zwalnia hipokamp, kończy się dobrostan ucznia, bo ten zestresowany zjada własne zasoby – i mamy kogo? “Morona”.
Zawsze mówią, żeby nie pytać o winnych. Ale ja bym zapytał. Dlaczego tkwimy w tym kole pomyłek? Dlaczego, skoro o tym, że nastolatki mają przesunięty cykl dobowy, wiemy od dawna nic z tym nie robimy?!
Jak jest stres, to nie ma nauki
To jest pytanie nie tylko o szkołę, która w imię nauki koszaruje za pomocą stresu dzieciaki z dala od rodziców, a rodzice w tym samym czasie muszą opuścić dzieci, by pójść do swoich koszar w pracy. To pytanie o coś więcej. O samą synchronizację świata społecznego. Im więcej pracujemy, tym mniejszą mamy więź z bliskimi a im mniejsza więź z bliskimi, tym łatwiej nas koszarować. Tu jest prawdziwy dramat deprywacji snu. Rozmowy o czasie letnim i zimowym to zaledwie listek figowy, którym przykrywamy sprawę snu w naszym życiu.
Bo sen – dla nastolatków i dorosłych ważny tak samo, odpowiedzialny za odporność i układanie informacji nazbieranych w ciągu dnia – ma moc zbawienną. Im mniej snu, tym trudniej nam być dobrymi ludźmi, tworzyć dobre relacje, uczyć się i wykonywać to, co jest najważniejszym zadaniem człowieka na ziemi – mądrze przekazywać świat pokoleniu wstępującemu.
Czy musimy w tym tkwić? Jest taka piękna odpowiedź. Widocznie musimy, skoro tkwimy.
Ale jest jedna ważna rzecz… Rosnąca świadomość problemu jest jak wiatr, który przenosi wydmy. Z bliska to są małe ziarenka piasku, pojedyncze głowy, nastolatkowie w edukacji domowej, dorośli w pracy zdalnej. Im ich więcej, tym bardziej system robi się elastyczny. Skoro najlepiej nam się uczy i myśli wieczorami, to dlaczego mamy cierpieć? I tak masowo dzieci przechodzą na homeschooling (już 20 tysięcy osób w Polsce). Masowo do biur wchodzi praca zdalna, która pozwala na większą indywidualizację samej pracy do własnych rytmów dobowych i zmniejsza się skoszarowanie. Czy jest szansa na zmianę systemową? To pytanie do proroka, nie socjologa.
Pigułka wiedzy:
Nastolatki robią się później senne ze względu na opóźnione wydzielanie melatoniny, tzw. hormonu snu przez szyszynki młodych ludzi. Przyczyna tego zjawiska nie jest w pełni potwierdzona, ale jego oddziaływanie na życie społeczne jest duże. Mowa tu o przesunięciu naturalnej pory snu nastolatka nawet o 2-3 godziny, co oznacza kłopoty następnego dnia, który przecież – jak całe życie społeczne – ustawiony jest pod dorosłych. Dowiedz się więcej. Obejrzyj podcast EduAkcji.
Łagodne wybudzanie, łagodne zasypianie
Ale warto mieć świadomość, że dla sporej części społeczeństwa (czytaj: nastolatków) ten świat nie działa jak należy. I to jest – z punktu widzenia ich własnej biologii – obiektywny fakt. Czy trzeba z nimi walczyć? Profesor Marek Kaczmarzyk odradza. Za rogiem czai się stres.
Co robić? Wiadomo, synchronizacji świata społecznego nie zmieni nikt. To są procesy, które nie mają kontrolerów. Ale na własne otoczenie można wpływać. Jak zawsze przydadzą się tonowanie, moderowanie, empatia. Wieczorem warto przypomnieć dziecku, żeby włączyło muzykę, a wyłączyło ekran. Rano budzić łagodniej (o ile się da). To też wskazówka dla nauczycieli i dyrektorów szkół: plany lekcji dla starszych klas układamy od zajęć lżejszych lub wf-u, który pobudza, ale i rozluźnia zarazem. Jest szansa, że młodzi odpowiedzą nam uśmiechem. Oby!
Zainspirowany podcastem, do którego oglądania gorąco zachęca, napisał:
Wojciech Albiński, redaktor bloga EduAkcji
Podziel się ze znajomymi