Beata Smykiewicz-Różycka
nauczycielka, polonistka, logopeda, ekspertka EduAkcji
Zabawy paluszkowe mają tę właściwość, że rosną razem z dzieckiem. Dla przedszkolaka są doskonałym ćwiczeniem ręki, wzmacniającym napięcie mięśni dłoni, a jednocześnie przygotowaniem palców do prawidłowego chwytu pędzla, kredki albo długopisu. Pomagają również w czynnościach samoobsługowych, takich jak sznurowanie butów czy zapinanie guzików. Ponieważ nie wymagają szczególnych warunków do ich przeprowadzania, mogą towarzyszyć dziecku przez cały dzień.
Obawy rodziców o dziecko, jego rozwój i bezpieczeństwo, determinują wiele działań: od obserwacji innych dzieci i porównywania ich ze swoim, przez rozmowy z innymi rodzicami, zdobywanie informacji w internecie, aż po wizyty u specjalistów włącznie. Niepewność, która towarzyszy rodzicom, powodowana jest trudnościami w rozumieniu potrzeb noworodka, niemowlaka czy nieco starszego oseska. Płacz jest sygnałem, za pomocą którego maluszek informuje rodzica o swoich potrzebach, dyskomforcie, bólu, jaki odczuwa bądź też o potrzebie bliskości z mamą lub tatą. Zanim rodzic nauczy się odczytywać te sygnały, przeżywa ogromny stres. Próbując utulić dziecko, głaszcze je po pleckach, po główce, szepcze mu do uszka słowa miłości. Robi to intuicyjnie i – co najważniejsze – skutecznie. Czy zdaje sobie wtedy sprawę z tego, że właśnie przyczynia się do rozwoju mowy swego dziecka?
Przytulanie i mówienie
Nasze babcie i prababcie, mimo trudności w dostępie do fachowej literatury, robiły dokładnie to samo, co współcześni rodzice. Z tą tylko różnicą, że sporadycznie były wspierane przez swych mężów, podczas gdy współczesne rodzicielstwo opiera się na partnerstwie (w znacznej mierze dzięki prawu do urlopu ojcowskiego). Tak więc, oboje rodzice, biorąc aktywny udział w wychowywaniu dziecka, przyczyniają się do jego wszechstronnego rozwoju. My skupimy się głównie na procesie rozwijania jego mowy. Wracając do uspokajania maluszka – owo głaskanie, dotykanie jego rączek, paluszków i mówienie do niego wyciszonym, stonowanym głosem, jest niczym innym, jak tylko intensyfikacją rozwoju małej motoryki oraz słownika biernego, rozumianego jako rozwijanie słuchania i rozumienia mowy.
W dalszej fazie rozwoju dziecka, w momencie, gdy będzie ono wchodziło z rodzicem w interakcje, głaskanie po pleckach i brzuszku, dotykanie rączek i stópek zamieni się w zabawy paluszkowe, które zapewne znamy z dzieciństwa za sprawą naszych mam i babć. „Idzie raczek, nieboraczek”, „Tu sroczka kaszkę warzyła” – ileż pokoleń wychowało się na tych rymowankach połączonych z „przemarszem” palców mamy po brzuszku, zakończonym delikatnym uszczypnięciem w stópkę lub w nosek czy też zabawą paluszkami w rytm wierszyka o sroczce.
Te z pozoru banalne zabawy są kluczowe w rozwoju mowy dziecka na tym etapie. W jaki sposób? Ma to swoje neurofizjologiczne uzasadnienie. Okazuje się bowiem, że istnieje związek między rozwojem mowy a ruchami palców i dłoni. W korze mózgowej ośrodki odpowiedzialne za ruchy ręki znajdują się blisko ośrodków odpowiadających za ruchy artykulacyjne. Tak więc, angażując dłonie i paluszki dziecka w zabawę z rymowanką, przyczyniamy się do podnoszenia sprawności jego aparatu artykulacyjnego. Jeśli chcesz zaspokoić dziecku potrzebę bliskości i przyczynić się do rozwoju jego mowy, przytulaj je więc i mów do niego jak najwięcej.
Zabawy paluszkowe nie tylko dla maluszka
Zabawy paluszkowe mają tę właściwość, że rosną razem z dzieckiem. Dla przedszkolaka są doskonałym ćwiczeniem ręki, wzmacniającym napięcie mięśni dłoni, jednocześnie przygotowaniem palców do prawidłowego chwytu pędzla, kredki albo długopisu. Pomagają również w czynnościach samoobsługowych, takich jak sznurowanie butów czy zapinanie guzików. Ponieważ nie wymagają szczególnych warunków do ich przeprowadzania, mogą towarzyszyć dziecku przez cały dzień.
Dzięki powtarzalności, zabawy paluszkowe sprzyjają rozwijaniu pamięci, zaś przewidywalność pozwala się włączyć w nie dzieciom w dowolnym momencie ich trwania, tak werbalnie, jak i wokalizacyjnie. Gesty to też forma udziału w zabawie. Dzieci mówiące bez przeszkód będą powtarzać wierszyki, nie tylko ćwicząc pamięć, ale i narządy mowy, oddychanie, dowolnie wydłużając jego fazy. Zmiana tempa, tonu wierszyków zmusza dziecko do zwiększenia koncentracji i podnosi poziom koordynacji wzrokowo-ruchowej.
Zabawy grafomotoryczne rozumiane nie tylko jako zabawy paluszkowe, ale i sensoryczne (z gliną, plasteliną, wodą, piaskiem), również wspierają rozwój mowy. Wszelkie układanki, puzzle, malowanie, rysowanie, nawlekanie koralików czy też zabawy ze szczypcami lub pęsetą to nic innego jak ćwiczenia lewopółkulowe, podczas których dziecko analizuje, przetwarza linearnie, porządkuje, kategoryzuje lub układa sekwencyjnie. Ćwiczenia tego typu rozwijają pracę lewej półkuli mózgu odpowiedzialnej za mowę, czytanie, pisanie oraz funkcje intelektualne. Tak więc, z całą pewnością zabawy paluszkowe wskazane są nie tylko dla maluszka.
Zabawy paluszkowe w przedszkolu
Przestrzeń przedszkolna, podobnie jak i domowa, stwarza niezliczone możliwości przeprowadzania ćwiczeń lewopółkulowych. Można wykorzystać do nich zabawki, takie jak: klocki, pomponiki, patyczki, koraliki, liczmany, które dziecko będzie przeliczało, dopasowywało kształtami, kolorami, fakturą. Inną formą zabawy jest układanie zabawek i odtwarzanie kolejności ich układania według wzoru stworzonego przez nauczyciela.
Ciekawą propozycją rozwijania lewej półkuli jest również ćwiczenie polegające na tym, że dziecko dopasowuje kształt klocka czy innej zabawki do wcześniej narysowanego na kartce wzoru. Sekwencjonowanie to jedno z bardziej lubianych przez dzieci ćwiczeń. Nauczyciel rozpoczyna układanie wzoru – w przypadku młodszych przedszkolaków najpierw z dwóch elementów: trójkąt – kwadrat – trójkąt – kwadrat… Dziecko ma za zadanie dokończyć układankę. Pracując z dziećmi starszymi, wydłużamy sekwencję.
Piękna pogoda pozwala na poszerzenie przestrzeni, w której możemy ćwiczyć z dziećmi. To nie tylko zdrowe, ale i bardzo przyjemne. Każde z powyższych ćwiczeń możemy wykonać w lesie, wykorzystując szyszki, różnej długości patyczki, kolorowe, różnej wielkości piłki bądź plastikowe figury geometryczne przyniesione z przedszkola. Pomocne będą również szarfy, do których możemy wkładać przedmioty podobne lub różne, tworząc część wspólną, dopasowując kształty figur do wcześniej wyrysowanych patykiem na igliwiu wzorów. Aleja parkowa to doskonałe miejsce na ćwiczenia w sekwencjonowaniu.
Trudno mówić o skutecznym uczeniu mowy bez angażowania słuchu. O ile w przedszkolu możemy wykorzystać radio czy inny nośnik dźwięku w zabawie ilustrowanej ruchem (Jest dźwięk! Nie ma dźwięku! – tańczenie w rytm muzyki, nieruchomienie w przypadku jej braku), o tyle w lesie czy w parku, przy sprzyjającej wiosennej pogodzie, możemy wykorzystać ćwierkanie ptaków czy też zabawę w chowanego (ukryte za drzewami dzieci, wskazane przez nauczyciela, wołają dziecko z zawiązanymi oczami po imieniu, a dziecko, odsłaniając oczy, biegnie w kierunku wołającego czy też reaguje wskazaniem kierunku, z którego dochodziło np. stukanie dzięcioła). Ćwiczenie to nie tylko rozwija percepcję słuchową dziecka, niezbędną przy nauce mówienia, ale zaspokaja również jego naturalną potrzebę ruchu.
Tak więc, jak wynika z powyższego, niewinne z pozoru zabawy paluszkowe mają ogromny wpływ na rozwój mowy dziecka.
Podziel się ze znajomymi